Kiedy kilka kobiet postanawia, że potrzebuje relaksująco-zabawnego weekendu, a jedyny wolny weekend wypada w styczniu, rozwiązanie jest jedno: termy. Ale nie byle jakie! Wraz ze znajomymi postanowiłyśmy sprawdzić dobrodziejstwa AquaCity w Popradzie.
Videorelacja:
Kwestie informacyjne:
- do Popradu można dojechać w ok. 3-3,5h (w zależności od warunków), widoki po drodze są napraaawdę rewelacyjne!
- gorąco polecam Penzion Darinka – przystępna cena, świetne warunki, cudowna obsługa, pyszne śniadanie i bliska odległość od naszej docelowej atrakcji (pod warunkiem, że po wyjściu z Darinki pójdzie się w lewo, a nie w prawo) – czegóż chcieć więcej? 🙂
- Ceny biletu całodziennego to ok. 22 euro (dodatkowo przy noclegu w Penzion Darinka otrzymywało się zniżkę 15%), natomiast kupując nieco droższy bilet (ok. 34euro) mamy także dostęp do strefy Spa&Wellness.
Plusy AquaCity:
- obiekt jest ogrooomny. Co za tym idzie? Odnosi się wrażenie, że w środku jest naprawdę niewielu ludzi – jest cicho, wszędzie pełno wolnej przestrzeni… cudo. Przy tak wielkiej powierzchni nie można również narzekać na nudę – my spędziłyśmy na termach 10h, a naprawdę nie sądziłam, że potrafię wytrzymać dłużej niż 3h 🙂
- dzięki specjalnie zaprojektowanym z myślą o maluchach atrakcjach, wokoło nie biegają dzieci (co oznacza błogą ciszę i spokój),
- Strefa Spa&Wellness – coś wspaniałego! Cała strefa jest przeznaczona jedynie dla dorosłych (ihaa!). Wyobraź sobie cichą przestrzeń o czekoladowych ścianach, oświetlaną jedynie delikatnym światłem ledów… W strefę Spa zaliczamy: bar, liczne sauny oraz mroźne at
rakcje (sala śnieżna, basen z wodą oceaniczną, brrrr!), niezwykle klimatyczne jaccuzzi oraz baseny z błogimi bąbelkami.. Chciałabym się tam przenieść w tym momencie! 🙂
- Spora ilość barów – nie ukrywam, że ten sposób relaksu również miał dla nas swój urok! 🙂 Na zdrowie!
Minusy AquaCity:
- wejście do Strefy Spa&Wellness jest możliwe tylko jednorazowo – kiedy ją opuścisz, niestety nie będziesz mógł wrócić (chyba, że zakupisz kolejny bilet),
- woda jak dla mnie jak zwykle mogłaby być cieplejsza 🙂
- odległości między atrakcjami były dość spore – co oznaczało, że tyłek musiał trochę zmarznąć 🙂 Najgorsze było jednak dostanie się do zewnętrznych basenów termalnych – trzeba było wyjść praktycznie na zewnątrz, żeby się do nich dostać. Cóż, nie rozchorowałam się po tym wyjeździe, więc pewnie ta przygoda mnie zahartowała!
Podsumowując: gorrrrąco polecam! 🙂