Pobyt we Lwowie był moją pierwszą wizytą na wschodzie, więc kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. To, co zastałam wyglądało tak, jak wyobrażałam sobie Polskę 30 lat temu. Miałam urocze wrażenie jak gdybym cofnęła się w czasie 🙂

Nie sposób zwizualizować tych wszystkich detali, które sprawiły, że czułam się jak w innym świecie.  Znaczące zmiany zauważyłam już po przekroczeniu granicy, gdzie przy drodze spotkałam kilka babć z krowami i dziadziusia idącego z kosą 🙂

Środki transportu

– tramwaje – przede wszystkim jeżdżą przez ścisłe centrum, nawet przez rynek (wyobrażacie sobie tramwaj przejeżdżający Floriańską? :)). Maszynistami w miażdżącej ilości przypadków są kobiety, takie „typowe Halinki” z koralami – nie ma mowy o mundurze 🙂 Trzeba przyznać, że tramwaje odjeżdżają bardzo często, co kilka minut. Koszt przejazdu – 2 hrywny (ok. 30 gr). Nie sposób nie wspomnieć o kasownikach biletowych, które działają… manualnie, trochę jak dziurkacze. Wygląda to tak:

– marszrutka – to już chyba legenda na Ukrainie. Marszrutka to mały busik, którym za śmieszną cenę dowozi nas do określonego celu. Marszrutki są żółte, najczęściej pełne ludzi i wyglądają jak gdyby miały się za chwilę rozpaść (co potwierdzają różnorakie elementy przytwierdzone do dachu taśmą klejącą). Kierowca jedzie szybko i niezbyt bezpiecznie, kilka razy byłam przekonana, że uderzymy w przejeżdżający obok nas pojazd, ale nie doceniłam zdolności Pana za kierownicą 🙂 Co więcej, kierowca zatrzymuje się czasem na mały postój np. na papierosa lub żeby wejść po coś do sklepu. Koszt marszrutki to 4 hrywny (ok. 70 gr) – to chyba jedne z najlepiej wydanych na Ukrainie pieniędzy – zabawa była przednia!

20160729_131910

– taksówki – taksówki są dosyć standardowe, poza tym, że nie wszystkie mają taksometr. Tak jak się spodziewaliśmy, ceny dla turystów są prawdopodobnie zawyżone – koszt przejazdu ok. 4 km wyniósł 100 hrywien (ok. 17 zł).

Jedzenie

Ukraińskie jedzenie bazuje głównie na ziemniakach i białym serze, jest dość tłuste, ale naprawdę smaczne.

Mogę polecić zwłaszcza:

– barszcz ukraiński,

– czanachi – przepyszna zupa na bazie mięsa i fasoli,

– pielmieni – czyli pierogi z mięsem,

– wareniki – pierogi z różnym farszem (ja jadłam ruskie),

–  placki ziemniaczane,

IMG_20160731_133533

– banosz-  ze wszystkich skosztowanych potraw to mój faworyt – potrawa na bazie mąki kukurydzianej, posypana skwarkami i serem – mniam!

– a na deser obowiązkowo ukraiński sernik 🙂

IMG_20160730_123840

Poza ukraińską kuchnią, udało nam się skosztować również wielu typowo europejskich potraw, które także okazały się przepyszne.

Ciekawostki:

– po 22:00 nie można kupić alkoholu w zwykłym sklepie, jedynie w monopolowym,

– kierowcy jeżdżą jak im się podoba – wyjeżdżanie z ronda z środkowego pasa to jeszcze nic,

– ciężko uświadczyć menu pisane w języku angielskim, standardowe menu są podawane w cyrylicy i dopiero po poproszeniu o to, można otrzymać angielską wersję,

– we Lwowie możemy spotkać wiele samochodów, których nie zobaczymy już w Polsce, m.in. Ładę,

– angielski jest na kiepskim poziomie – zdarzyło nam się spotkać kelnerkę, która nie potrafiła zrozumieć angielskiego menu i finalnie przyniosła inną potrawę,

– nie udało nam się chyba ani razu zjeść normalnie posiłku bez zostania poproszonym o jałmużnę, to naprawdę spory problem we Lwowie,

– wi-fi możemy odnaleźć w większości miejsc w centrum – sieci z reguły nie są zabezpieczne,

– udało nam się obejrzeć kawałek ukraińskiego ślubu – para podczas wychodzenia z kościoła, najpierw częstuje się nawzajem cukierkami, a potem rzuca resztą cukierków w gości zgromadzonych przed kościołem (ała) – resztę cukierków skwapliwie zbierają przypadkowi żule. Tak się złożyło, że para, którą widzieliśmy, zorganizowała wesele w hotelu, w którym spaliśmy – mogliśmy zobaczyć ukraińskie wesele, które miało naprawdę magiczny klimat.

Hotel:

Chociaż sama Ukraina wydaje się być biedna i zacofana, nie mogłam tego samego powiedzieć o hotelu – Kavalier Boutique Hotel jest genialny 🙂 Polecam każdemu kto wybiera się na Ukrainę!

Mieliśmy również okazję spać w Leśnym Dworze – klimat niesamowity! Obiekt składa się z 2-osobowych domków, a wokół niego jest tak zielono i przyjemnie, że nie chciało się stamtąd wracać 🙂

Ceny

Ceny różnią się od siebie. Wbrew popularnym opiniom, Lwów nie musi być taki  tani– wszystko zależy od tego, w jakim miejscu się jest. Komunikacja miejska czy bilety wstępu są śmiesznie tanie, natomiast w knajpach bywa już różnie – kupimy piwo za 9 zł i piwo za 3,50, zjemy dwudaniowy obiad za 35 zł i za 10 zł. Wciąż jednak jest to naprawdę tania opcja na przyjemne spędzenie weekendu 🙂

Co robić we Lwowie?

– szukać orzeźwienia przy fontannie pod Operą Lwowską,

 

– wspiąć się na wieżę Ratusza,

– odwiedzić Cmentarz Orląt Lwowskich i Łyczakowski,

– wstąpić do kilku klimatycznych knajp,

– iść na pchli targ,

– pospacerować po centrum,

– i odkryć kilka nieszablonowych miejsc 🙂

Życzę udanej podróży!

Szatan

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *