Kolejna garść praktycznych informacji o życiu w Portugalii, zapraszam!
Pogoda
Portugalia zawsze kojarzyła mi się ze słońcem, plażą i wysoką temperaturą. Niestety skojarzenia nie są najlepszą metodą pozyskiwania informacji. Na miejscu czekało mnie spore rozczarowania. W Porto panuje klimat oceaniczny, co oznacza, że pogoda jest dość kapryśna i szybko się zmienia. Odczuwalna temperatura jest często sporo niższa niż wskazuje termometr ze względu na dość spory wiatr, przylatujący znad oceanu. Zdarzyło mi się, że pomimo 30-stopniowego upału w mieście, na plaży było tak przeraźliwie zimno, że uciekliśmy po 30 minutach okrywania się kocem, na którym mieliśmy plażować 🙂
Podobno okres, w którym byłam w Porto był wyjątkowo zimny.
Luty i marzec były rozkosznie łagodne, zwłaszcza w porównaniu do pokrytej śniegiem Polski. Temperatura utrzymywała się w okolicach kilkunastu stopni i było naprawdę przyjemnie. Jednak kiedy do Polski przywędrowała wiosna, pogoda w Porto wcale się nie polepszała. Dopiero w maju i czerwcu zdarzały się naprawdę gorące dni, ale również wiele, kiedy deszcz nie przestawał padać nawet na godzinę. W zasadzie w Porto rzadko spotykałam się z prawdziwym deszczem, głównie była to mżawka znad oceanu.
Bez względu na temperaturę w ciągu dnia, noce zawsze były chłodne. Tylko jeden raz udało mi się wyjść wieczorem bez okrywania się kurtką/bluzą. Warto o tym pamiętać.
Dużo cieplej jest w Lizbonie, w marcu paradowałam tam w t-shirtach 🙂
Tak jak wspominałam, pogoda w Porto jest bardzo zmienna więc wszystko to co opisałam powyżej może być już nieaktualne. Np. dzisiaj w Krakowie mamy 11 stopni, a w Porto tylko 7.
Natomiast co warto wiedzieć, to że w Portugalii dopiero od niedawna powstają budynki z ogrzewaniem. Podobno ogrzewanie jest tam tak kosmicznie drogie, że ludzie po prostu go nie używają. Pomagają sobie między innymi piecykami takimi jak na zdjęciu poniżej. Wyobrażacie sobie dom, w którym nigdy się nie grzało? Zimą temperatura przypominała tę na zewnątrz, naprawdę. Pierwsze dwa miesiące spędziłam opatulona w polar, koce i kołdrę 🙂 Dlatego naprawdę podkreślam potrzebę zaopatrzenia się w naprawdę ciepłe ciuchy i porządny koc, letnie sukienki mogą nie być Wam aż tak potrzebne 🙂
Transport
W Porto kursuje metro, autobusy oraz zabytkowe tramwaje. Metro jest cudowne, ale nie dojeżdża do wszystkich miejsc. Z pomocą przychodzą autobusy, które dojeżdżają praktycznie wszędzie, a przystanki są oddalone o kilkaset metrów (choć autobusy nie są szczególnie punktualne). Serdecznie polecam autobus nr 500, który dojeżdża nad ocean, pokonując przepiękną trasę wzdłuż rzeki Douro.
Po otrzymaniu papierka zaświadczającego o byciu studentem należy udać się do Punkt zlokalizowanego przy Hospital Sao Joao albo Trindade i zakupić kartę Andante Gold. Jednorazowa opłata za kartę wynosi 5 euro, należy ją co miesiąc doładowywać (można to zrobić za pomocą automatu). Karta jest ważna dla wszystkich środków transportu w Porto. Jej cena zależy od ilości stref, które wybierzemy – z reguły wystarczają 2 (22,6€) lub 3 (27€). Możemy poruszać się w obrębie wybranych stref.
Jednak zanim kupimy bilet miesięczny, musimy jakoś sobie poradzić 🙂 Na stacji metra tu przy lotnisku nabywamy kartę Aldante Blue (bodajże 0,7€), następnie wybieramy odpowiednia ilość stref. Sprawa ze strefami jest całkiem skomplikowana, warto zapamiętać, że jadąc z lotniska do centrum wystarczy bilet Z4. Bilet jednorazowy Z2 (1,2€) jest ważny w obrębie strefy, w której go skasowaliśmy i wszystkich stref ją otaczających. Wybierając Z3 możemy jeździć w strefach otaczających wszystkie strefy w Z2, i tak dalej.
Ceny
Jedną z największych niespodzianek życia w Porto były ceny jedzenia, który naprawdę nie odbiegały od polskich, a jakościowo produkty nieraz okazywały się lepsze 🙂 Zakupy robiliśmy najczęściej w Pingo Doce, który jest teoretycznie odpowiednikiem polskiej Biedronki, jednak w niczym mi jej nie przypominał. Sklep cieszył się sporym asortymentem, w tym rybami, mięsem, owocami, pieczywem.. Kolejnym sklepem był Lidl, w którym produkty najbardziej przypominały to, co mogę znaleźć w Polsce. Na trzecim miejscu był u nas Froiz. W pozostałych sklepach brakowało asortymentu lub po prostu się przepłacało. Przeciętne ceny przykładowych produktów:
Mleko – 0,7 €
Woda 1,5l – 0,15€
Kawa 0,5kg – 5€
Świeże krewetki – 12€/kg
Świeży łosoś – 9€/kg
Masło – 1,2€
Makaron – 0,50€
Ryż – 0,70€
Cukier – 0,70€
Wino – 2€
Sól 1kg – 0,30€
Bułka 0,10€
Jajka 6 sztuk – 0,7€
Tabliczka czekolady – 1,5€
Lody – 2,5€
Truskawki 0,5 kg – 1,6€
Sok 1l – 1€
Niestety nie pamiętam cen mięsa, ryb, warzyw oraz owoców, ale były to ceny porównywalne do polskich, lub niższe.
Cena transportu, jak już wspomniałam, wynosi od 22-33 euro.
Standardowa cena wynajęcia pokoju z opłatami waha się pomiędzy 200 – 250 euro, czasem troszkę więcej. W akademikach płaci się mniej, ale szczerze mówiąc nie jestem zorientowana w tym temacie.
Ceny na mieście są chyba troszkę wyższe niż w Polsce. Podczas gdy za przepyszną kawę można zapłacić pomiędzy 1-2 euro, tak małe piwo (0,33) to już koszt ok. 2 euro, w klubie 3 euro. Kieliszek wina kosztuje 2 euro, czyli podobnie do Polskich cen. Posiłki – bardzo różnie, w zależności od miejsca. Pod koniec wpisu polecę kilka miejsc 🙂
Podsumowując, za mieszkanie, bilet miesięczny, jedzenie i wypady na miasto w Porto spokojnie można się utrzymać za 450-500 euro miesięcznie. Chociaż podejrzewam, że 400 euro również jest osiągalne, w zależności od ilości czasu spędzonego na mieście, sposobu odżywiania i mieszkania.
Na koniec chciałabym przedstawić Wam miejsca, które szczególnie polecam:
- Real Hamburgueria – dosłownie najlepsze hamburgery jakie jadłam w życiu!!! Nie możecie ominąć tego miejsca, gdy będziecie w Porto, nawet jeśli nie jesteście hamburgożercami.
- Lado B – serwujące jedną z najlepszych francesinha w Porto
- Cafe Almada – błyskawiczny, pyszny, ogromnie syty posiłek za 3 euro w centrum miasta.
- Cafe Piolho – cudowne naleśniki z lodami
- Spirito Cupcakes – najlepsze jakie jadłam w życiu! Do tego wspaniała kawa.
- Nata Lisboa przy Rua das Flores – najlepsze pastel de nata!
- Farggi – wspaniała lodziarnia
- Cafe Moustache – polecam zarówno kawę, ciasta, jak i koktajle owocowe, do tego wspaniała atmosfera
- Majestic cafe – w którym J.K. Rowling pisała Harry’ego Pottera
- Bar Espaco 77 – chyba najtańszy bar w mieście 😀 Piwo 0,25l za 50 centów stało się naszym nawykiem przed imprezą.
- Nie mam pojęcia jak nazywa się to miejsce – nieco ukryty bar tuż przy rzece Douro, gdzie sprzedawane są litrowe drinki za 5 euro. W poniedziałki 2 drinki są w cenie jednego, więc chyba wiecie gdzie spędzaliśmy większość poniedziałków 🙂