Chorwacja to zawsze dobry pomysł dla tych, którzy chcą się zdecydować na samodzielne zorganizowanie budżetowych wakacji w sprawdzonym miejscu. Tegoroczny urlop był moją trzecią wizytą w tym – coraz bardziej popularnym – pięknym kraju. Długo wybierałam idealną chorwacką miejscowość, aż doszłam do wniosku, że bez względu na destynację – wszędzie będzie mi się podobało. Miałam rację.
W tym roku obraliśmy kierunek Bibinje, a następnie Tučepi.
Bibinje znajduje się nieopodal Zadaru i postój tam miał zwyczajnie skrócić nam drogę. Sama miejscowość jest urocza, chociaż w trakcie króciutkiego pobytu nie udało się odkryć większej plaży. Ale według wujka Google’a taka plaża istnieje 🙂
Większą część pobytu spędziliśmy w Tučepi, koło Makarskiej. To średniej wielkości miejscowość, której centrum stanowi długi deptak, wokół którego położone są zachęcające swoim wyglądem knajpki, jak i sklepy z pamiątkami. Miejscowość jest naprawdę urocza, a plaża długa i piękna, z obowiązkowym widokiem na góry.
Minusem był brak wieczornych rozrywek – w przeciwieństwie do poprzednich chorwackich miejscowości, które zwiedziłam – tutaj nie było mowy o tym, żeby wieczorem potańczyć. Chyba że trafiło się na huczną biesiadę, gdzie kapela przygrywała nie tylko popularne (tak myślę) chorwackie hity, ale nawet polskie piosenki 🙂
Co można robić w Tučepi?
Relaksować się na plaży
Korzystać z uroków morza
Rozkoszować się spacerami
Podziwiać kapitalne zachody słońca
Spędzać czas w fantastycznych knajpach
Lub skorzystać z rozrywek wodnych (paralotnia, motorówka, etc.)
Chętni mogą oczywiście skorzystać z kupna wycieczek na jedną z pobliskich wysp 😉
Jedzenie
Przyznam, że dosyć późno przypomniałam sobie o dokumentowaniu dań serwowanych w chorwackich restauracjach 🙂 Nie przygotowałam się wcześniej z typowo chorwackich dań, których warto skosztować – starałam się po prostu codziennie zajadać owocami morza. Szczególnie polecam małże i makarony z krewetkami. Popularna dla tego kraju jest także grillowana makrela oraz Ćevapčići (coś w stylu naszego mielonego, tylko w postaci paluszków). Bardzo zabrakło mi dobrych lodów – obowiązkowego wakacyjnego deseru. Wszystkie budki z lodami oferowały identyczny produkt, którego jakość niestety odbiegała od moich oczekiwań. Ale co tam, i tak je jadłam 🙂
Organizacyjne
Do Chorwacji najlepiej jest się udać samochodem. Alternatywnie można dolecieć do Rijeki, a od niedawna również do Splitu.
Apartamentu szukałam przez booking.com oraz chorwackie serwisy, jednak wygrała pierwsza opcja. Oczywiście najlepiej jest dogadać się bezpośrednio z właścicielem – wtedy ceny są odpowiednio niższe. Jednak w dalszym ciągu ceny zakwaterowania są bardzo przyjazne. Rezerwacji dokonałam już pół roku przed wizytą, żeby znaleźć naprawdę dobre miejsce.
W Chorwacji dość ciężko jest spotkać turystę, który nie jest Polakiem 🙂 Myślę, że przynajmniej 80% ludzi naokoło mówiło właśnie po polsku.
Na wypadek, gdybyście jeszcze nie wiedzieli – plaże w Chorwacji są żwirowe, stąd obowiązkowo należy zaopatrzyć się w crocksy. Uchronią nas one także przed niechcianym spotkaniem z jeżowcem.
Czy wyjazd we wrześniu był dobrym pomysłem?
Tak i nie. Zdecydowanie była mniejsza ilość turystów, więc spędzanie czasu czy na plaży, czy na spacerze było znacznie przyjemniejsze. Również różnice w cenach były zauważalne. Nie musiałam także znosić upałów, za którymi nie przepadam.
Jeśli chodzi o pogodę, to w trakcie naszego pobytu była akurat w kratkę. Trochę padało, sporo się chmurzyło, zdarzały się zimne wieczory, woda również była chłodniejsza niż się spodziewałam. Ale podsumowując, poza deszczem, warunki pogodowe były i tak lepsze niż nieznośne upały. W tygodniu następującym po naszej wizycie zapowiadano bardzo ładną pogodę – chyba we wrześniu nie ma zasady 🙂
Najbardziej w Chorwacji lubię to, że jest piękna na całej swojej długości – można jeździć co roku do zupełnie innej miejscowości i zakochiwać się w tym kraju na nowo.