Po nieco uśpionym i zawieszonym w czasoprzestrzeni Porto, w którym wolno płynie czas, idealną odmianą była pełna życia Hiszpania!

No, może poza pierwszym wieczorem 😛 Po paru godzinach podróży, zmęczeni, dźwigając nienajlżejsze bagaże, dotarliśmy na miejsce. Powiedzieć, że recepcjonistka nie znała angielskiego to za mało. Wyobraźcie sobie, że osoba, która pracuje na recepcji, nie rozumiała słowa „luggage” 😀 Jeden ze stereotypów na temat Hiszpanów się urzeczywistnił 😉 Pomimo późnej pory i zmęczenia, postanowiliśmy wybrać się do centrum na jedno małe. Okazało się jednak, że wszystkie knajpki były właśnie zamykane. Dziwna sprawa, ale Polak się w takiej sytuacji nie poddaje! Pozostają sklepy nocne. Otóż, Moi Drodzy Państwo, w Hiszpanii po 23:00 nie możecie kupić alkoholu w sklepie! Teraz już wiemy 🙂 Pocieszyliśmy się za to lodowatą wodą, co – przy wyjątkowo gorącej temperaturze jak na tak późną porę – było idealną nagrodą!

Dla mnie była to druga wizyta w Barcelonie i znowu się nie zawiodłam 🙂

Oszczędzę Wam rozpisywania się o atrakcjach, bo nie jestem fanką kościołów i muzeów. Z ciekawostek mogę polecić natomiast Parc del Laberint, no i słynną Font Magica, które hipnotyzuje pokazami!

 

CAMERA11715925_10204644442170990_417146195_n

Nie można wyjechać z Hiszpanii bez spróbowania słynnych Pinchos czyli małych przekąsek, serwowanych w formie kanapek ze wszystkimi dodatkami, jakie możecie sobie wymarzyć!

11667099_10204642201354971_230863277_n

W Barcelonie bardzo spodobało mi się, że – w przeciwieństwie do Porto – wszystko jest otwarte od rana (a niektóre sklepy nawet całą dobę), nawet w niedzielę! Nie ma problemu z marketami, knajpami, usługami, to miasto żyje non-stop, piękna sprawa 🙂

W dodatku, akurat w dniach, kiedy przyjechaliśmy do Barcelony, odbywały się dni Harley’a, świetna atrakcja, zwłaszcza dla zmotoryzowanych 🙂

PicMonkey Collage

Wybór Barcelony o takiej porze roku nie był najsensowniejszym pomysłem po pierwsze ze względu na sporą ilość turystów, a po drugie na tropikalne upały. 35 stopni w Polsce w porównaniu do 35 stopni w Barcelonie wydało mi się prawdziwym orzeźwieniem 😉 Nie umniejsza to jednak magii tego miasta!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *