Tym razem Hala Gąsienicowa miała być jedynie przystankiem na naszej trasie. Celem była Przełęcz Liliowe oraz Kasprowy Wierch. Plany pokrzyżowały nam.. tłumy.

Na początek szlaku w Kuźnicach docieraliśmy z Krakowa.. 4h, po drodze pokonując gigantyczny korek (w tym korowód weselny, na czele którego jechała w wolnym tempie dorożka z Młodymi 😉 ) oraz cierpliwie szukając parkingu. Przez to wystartowaliśmy późno i pokonanie trasy za dnia stało pod znakiem zapytania.

Wybraliśmy szlak żółty przez Dolinę Jaworzynki i bardzo szybko zorientowaliśmy się, że ilość ludzi jest, delikatnie mówiąc, imponująca. Nie mogłam zrozumieć, co sprowadza aż takie tłumy turystów (niektórych nawet w.. klapkach) do Hali Gąsienicowej. Dopiero po fakcie zorientowałam się, że zrobiliśmy wycieczkę przez Halę w okresie, gdy kwitnie na niej wierzbówka (uwaga, niespodzianka: kwitnie też wszędzie indziej w górach), przez co Hala wygląda dokładnie tak jak na wszystkich pocztówkach, zdjęciach i puzzlach. Stąd dzikie tłumy.

Także zamiast tego:

Mieliśmy to:

 

Na Halę wspięliśmy się dość szybko. Widoki faktycznie były śliczne, ale ilość ludzi mocno utrudniała nacieszenie się nimi. To nie są góry, które lubimy.

Planowaliśmy krótki postój w schronisku (specjalnie nie wzięliśmy ze sobą prowiantu z myślą o tym, że zjemy właśnie w schronisku) i dalszą wspinaczkę. Nasze plany po raz kolejny pokrzyżowały tłumy. Żeby coś zjeść i nie iść dalej na głodnego, musieliśmy odstać swoje..

Niestety, straciliśmy kolejną godzinę na stanie w kolejce. Po tym wszystkim nie mieliśmy już ani czasu, ani nawet ochoty, żeby iść dalej. Bardzo to była męcząca wycieczka 🙁 Podjęliśmy decyzję o powrocie szlakiem niebieskim, w ten sposób robiąc zgrabną pętelkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *