FEP – to nie jakiś dziwny skrót, ale fakultet, na którym studiuję (Faculty of Economics). Budynek wygląda… niewesoło 😀 Na szczęście większość zajęć odbywa się w nowszym i dużo ładniejszym budynku (niestety, nie mam jego zdjęcia) 😉

MINOLTA DIGITAL CAMERA ng2578033

Oczywiście, jak wszędzie, mamy tutaj stołówkę, bar, etc. Jedzenia spróbowałam raz i z pewnością już do niego nie wrócę 🙂 Ciekawy fakt: uczelniana kafejka, w której zawsze piję przepyszną kawę otwiera się dopiero koło 11. No tak, komu by tu się chciało wstawać do pracy o 7?! 😀

Nie wiem, czy to tutaj typowe, ale zajęcia nie są podzielone na wykłady i ćwiczenia, mamy po prostu normalne lekcje, które trwają 3 godziny. Na szczęście, w trakcie możemy liczyć na przerwę kawową. Portugalskie 10 minut oznacza nasze 20 więc można zaczerpnąć trochę świeżego powietrza i kofeiny 😉 Ba, w 20 minut mogłabym spokojnie wpaść na szybki lunch do domu 😀 Mieszkam zaledwie kilka minut spacerkiem od Uczelni, a po drodze mijam blok pełen rozmaitych kotów 😀

Snapchat-1901247757774540357  20150312_135117

Nie wiem jak się studiuje na innych portugalskich Uczelniach, nie wiem też jak to jest być studentem innej polskiej Uczelni, ale w porównaniu do mojego doświadczenia na UEK-u, muszę z przykrością stwierdzić, że po 4,5 roku…

zaczęły się prawdziwe studia!

Nie wiem czy to śmieszne, czy przykre, ale na Erasmusie poświęcam duuużo więcej czasu na studiowanie niż kiedykolwiek w Polsce. Tutaj nie ma systemu „cały semestr nicnierobienia –> rozpaczliwa walka w trakcie sesji”, w zamian za to robi się coś przez cały czas. Bardzo często na zajęcia trzeba coś przeczytać, są zadania domowe, projekty grupowe, case studies, ostatnio musiałam przeczytać 200 stron książki na zwykły test.. Wszystko to składa się na zaliczenie, a do tego dochodzi finalna praca grupowa oraz test/egzamin.  Po kilku latach pora w końcu rozgrzać umysł!

my-class-recently-got-a-new-foreign-exchange-student

Profesorowie

To zupełnie inna bajka niż doświadczenie, jakie wyniosłam z Polski. Na mojej Uczelni często spotykałam sytuacje, że niewiele ode mnie starszy i zupełnie niedoświadczony zawodowo magister próbuje udowodnić swoją siłę uwalając część grupy. Albo osoba, która od lat siedzi w tych samych książkach, których treści nie da się skonfrontować z obecnymi realiami, usiłuje wpoić nam suchą wiedzę.

Tutaj, profesor nie stawia się powyżej Ciebie. Nie próbuje udowodnić swojej wartości i siły, grając wyższym statusem, nie wymądrza się, nie grozi, że zostaniesz udupiony jeżeli nie spełnisz wymagań. Tutaj profesor jest po prostu osobą, która ma ogrom wiedzy i doświadczenia (często w dobrze znanych korporacjach) i jej zadaniem jest dzielenie się nimi ze studentami. Dla mnie to niesamowite, że nauczyciele traktują nas jak ludzi, a nie bandę studentów, którzy pewnie i tak nic nie robią. Co sprawia, że zajęcia są dużo bardziej wartościowe”

– mnogość przykładów, ciekawych, powiązanych z popularnymi firmami, skłaniających do myślenia,

– opieranie się na świeżych danych, a nie książkach sprzed kilkudziesięciu lat,

– zadawanie pytań, ale nie wskazywanie palcem, kto ma na nie odpowiedzieć,

– jakkolwiek odpowiesz na pytanie, nigdy nie usłyszysz, że odpowiedziałeś źle, ale że „nie do końca, ale to całkiem interesujące” :P,

– nikt nie odtwarza przestarzałych folii, ale bardziej nowoczesne i interesujące slajdy, zawierające obrazki, wykresy, schematy,

– przekazywana wiedza jest ciekawa, powiązana z tym co się dzieje na świecie,

– właściwie nie trzeba robić notatek, wszystkie slajdy mamy na stronie,

– na większości przedmiotów nie funkcjonuje lista obecności,

– jeżeli jednak zajęcia wydają Ci się wyjątkowo nudne, każdy z nas ma całodobowy dostęp do Wi-Fi 😀

W każdym razie, mam wrażenie, że być może czegoś się jeszcze na tym piątym roku studiów w końcu nauczę 😉

l-I-hate-studying...

Jeden komentarz

  1. Pingback:Porto – praktyczne wskazówki część 1. | HAPPY SATAN

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *