Najwyższy szczyt Gorców i jeden z najpopularniejszych szczytów jednodniowych wycieczek wezwał mnie po raz kolejny. Tym razem zimą. A co to była za zima! Trasa z Obidowej zaserowała nam widoki, których nie powstydziłaby się Narnia 🙂

Trasę rozpoczynamy z Obidowej, gdzie parkingów nie brakuje, jednak są one już mocno oblegane. Dzięki uprzejmości Panów pracujących na parkingu, udaje się wepchnąć mój samochód w coś co przy lepszej pogodzie może być faktycznie miejscem parkingowym i.. ruszamy!

Oczywiście najpierw mamy problemy ze znalezieniem trasy, w końcu z jednego z domów wychodzi kobieta i mówi, żeby iść w górę strumienia. Podejrzewam, że gdyby brała 5zł za każdym razem kiedy kieruje zbłąkanych turystów w stronę szlaku, uzbierałaby się całkiem niezła sumka 😉

Początek szlaku (aż do Starych Wierchów) jest równocześnie najbardziej wymagającym odcinkiem, ale już tutaj zachwycamy się widokami.

Po ok. 40 minutach docieramy do Starych Wierchów, skąd czeka nas 2:20h spokojnego spaceru na Turbacz. Od tej pory trasa jest raczej łagodna z kilkoma krótkimi podejściami. Zimowa aura robi się coraz bardziej magiczna!

Słońce, błękitne niebo, błyszczący niczym brokat śnieg i cisza. Jesteśmy w baśniowej krainie, z pewnością bardziej odległej niż 1,5h jazdy od Krakowa. Proszę nas stąd nie zabierać.

Jeśli to nie jest Narnia, to ja nie wiem co jest. Szczyt zdecydowanie jest już blisko.

Witamy na szczycie!!!!

Po raz kolejny nie udaje mi się w pełni skorzystać z widoków oferowanych przez Turbacz. Jednak ośnieżone drzewa i krzewy tworzą wyjątkowy klimat, niczego nie żałuję!

Kolejnym punktem programu jest obowiązkowe Schronisko na Turbaczu, witające nas grzanym winem i oscypkiem <3

Po radosnej przerwie, udajemy się w drogę powrotną, tym razem postanawiając wybrać inną trasę. Dzięki temu czeka na nas kolejna porcja niesamowitych widoków!

Po raz kolejny mamy problem z odnalezieniem trasy, a czas goni – spędziłyśmy w schronisku znacznie więcej czasu niż przewidywałyśmy. W końcu stwierdzamy, że każdą trasą ostatecznie zejdziemy na dół i decydujemy się na jedną z nich.

To prawda, każda trasa prowadzi na dół, ale akurat ta jedna trasa, którą wybrałyśmy, jest dedykowana osobom, zjeżdzającym na biegówkach. Well done!

Gdy orientujemy się, że jesteśmy jedynymi pieszymi turystami na szlaku, jest już za późno, żeby wrócić. I tak musimy przyspieszyć tempa, żeby nie zastała nas noc. Nie do końca nam się to udaje, ale za to przeżyłyśmy fantastyczny zachód! Po niespełna 2 godzinach witamy się z samochodem na parkingu w Obidowej. Cóż to był za dzień!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *