Lubań to jeden z najwyższych szczytów Gorców, oferujący nam kapitalny widok na Tatry.

Swoją wędrówkę rozpoczynamy na parkingu przy Przełęczy Snozka, na którym udaje nam się szczęśliwie zająć ostatnie wolne miejsce (to zrozumiałe, trasę rozpoczynamy dopiero ok. południa). Szukamy niebieskiego szlaku i szybko odkrywamy tabliczkę z napisem „Lubań” i strzałką kierującą nas w prawo. Niestety dalej żadnego śladu po niebieskim szlaku nie udaje nam się znaleźć, więc udajemy się w kierunku północnym, gdzie trasa zaczyna prowadzić dość ostro w górę. Nauczona ostatnią przygodą, gdy pomyliłyśmy trasę na Mogielicę, zachowuję czujność. Niestety, i tym razem nie udaje mi się uniknąć wpadki 😉 Po dotarciu na górę, okazuje się, że jesteśmy na szczycie stoku narciarskiego, a Lubań majaczy w oddali… Ponieważ nie mamy nart, pozostaje nam zejście na dół i rozpoczęcie trasy od nowa 😉

Okazuje się, że początek trasy prowadzi przez wąską drogę, którą mozolnie docieramy do właściwego szlaku. Nareszcie!

Sam szlak jest bardzo prosty i dobrze oznakowany. Niewielkie podejścia są przeplatane zupełnie płaskimi odcinkami. Cała trasa prowadzi przez las, w którym drzewa, reagując na nagły wzrost temperatury, pozbywają się śniegu ze swoich gałęzi – magiczny odgłos!

Szlak jest świetnie przygotowany – raki nie są potrzebne. A przynajmniej dopóki nie docieramy do ostatniego przewyższenia. Tutaj zaczyna się prawdziwy wysiłek 🙂 Odcinek jest długi, stromy i śliski, wspinaczka zajmuje nam zatem dłuższą chwilę. Po drodze mijamy śmiałków, którzy próbują zjechać na jabłuszku bądź nawet na tyłku i nie są w stanie zapanować nad sytuacją. No, przydałyby się teraz jakieś raczki 🙂

W końcu naszym oczom ukazuje się wieża widokowa w akompaniamencie bałwana 😉 Sama wędrówka na szczyt (jeśli nie zgubicie trasy jak my) powinna Wam zająć ok 1,5-2h.

Widoczność tego dnia jest wspaniała, cieszymy oczy 😉

Ostrożnie wspinamy się po oblodzonych schodach wieży, aby móc podziwiać jeszcze wspanialsze widoki.

Z wieży widzimy także Średni Groń, czyli drugi szczyt Lubania (tak jest, Lubań ma dwa szczyty!)

Droga powrotna jest o tyle przyjemna, że częściowo pokonujemy ją na jabłuszkach. Odpowiednio przygotowany szlak momentami tworzy coś na rodzaj toru saneczkowego. Wspaniała sprawa!

Sama trasa zajęła nam więcej czasu niż planowałyśmy, ze względu nie niefortunny początek. Według estymat szlak przebędziemy w ok. 3,5h, ale myślę, że 3h spokojnie Wam wystarczą.

Jednak opłacało się! Dzięki przedłużonej wycieczce, udało nam się załapać na zachód słońca <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *